Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
przestań. Kurwa, wychodzę przez to na palanta.
Resztę piwa dopili w milczeniu.
Milczenie nie było jednak całkowite, gdyż Rubin chwilami podśpiewywał coś pod nosem, a zamyślony Zygmunt ni stąd, ni zowąd otrząsał się z zadumy i pytał: "Mówiłeś coś?", na co Rubin przecząco kręcił głową. I znowu zanurzali się w bezsłowne znieruchomienie, przerywane wznoszeniem butelek do ust. Zamówili jeszcze po jednym, i jeszcze raz, zmuszając kelnerkę do poruszania odwłokiem, ale milczenie coraz bardziej gęstniało. Rubin przestał podśpiewywać, Zygmunt zapatrzył się w ulicę za oknem. Ludzie szli w tę i z powrotem, autobusy jechały raz w jedną, raz w drugą stronę. Dzieciaki
przestań. Kurwa, wychodzę przez to na palanta.<br>Resztę piwa dopili w milczeniu.<br>Milczenie nie było jednak całkowite, gdyż Rubin chwilami podśpiewywał coś pod nosem, a zamyślony Zygmunt ni stąd, ni zowąd otrząsał się z zadumy i pytał: "Mówiłeś coś?", na co Rubin przecząco kręcił głową. I znowu zanurzali się w bezsłowne znieruchomienie, przerywane wznoszeniem butelek do ust. Zamówili jeszcze po jednym, i jeszcze raz, zmuszając kelnerkę do poruszania odwłokiem, ale milczenie coraz bardziej gęstniało. Rubin przestał podśpiewywać, Zygmunt zapatrzył się w ulicę za oknem. Ludzie szli w tę i z powrotem, autobusy jechały raz w jedną, raz w drugą stronę. Dzieciaki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego