widzą, że z desperacji przymrę im tu jeszcze głodem. Proszki i mikstury wypluwam, na ile to tylko możliwe przeszkadzam w trakcie zabiegów. Jestem złośliwa, oporna i krnąbrna. Każda interwencja personelu to kolejne starcie, konfrontacja wrogich sił. <br>Teraz to już naprawdę muszą mnie kontrolować, pilnować, ale sami mnie przyrównali do tych bezwolnych, groźnych dla siebie i otoczenia nieszczęśników. Podniecam się do walki, coraz bardziej zacinam się w swym zacietrzewieniu, uporze. Nie rozczaruję ich. Chcieli wariatki, to będą ją mieć. <br>Wiem, że to tylko nie przynosząca mi chluby zwykła dziecinada. Nie czuję się jednak na siłach, aby zareagować mądrzej, bardziej dojrzale. Na okazany