Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
Smaruje nosy opuchnięte,
A nosy puchną jak najęte.
Drwal po pokoju chodzi senny
I w myślach snuje plan wojenny:
"Ja wam pokażę, zobaczycie!
Porachujemy się o świcie."

Tymczasem lotny szpital moli
Do rannych bierze się powoli:
Sanitariuszki - małe muszki -
Komarom bandażują nóżki,
Ostrożnie kładą je na nosze,
Na skrzydła sypią biały proszek,
Jodyną guzy im smarują
I woskiem żądła polerują.

Choć rankiem nęka chłód jesieni,
Generałowie wyświeżeni
Do wodza lecą po rozkazy.
Marszałek polny - wódz bez skazy,
Już czeka rześki i wesoły
I miód popija, który pszczoły
Przygotowały mu na bębnie,
Gdyż Bak o świcie zwykle ziębnie.

Sztab się naradzał minut kilka
Smaruje nosy opuchnięte,<br>A nosy puchną jak najęte.<br>Drwal po pokoju chodzi senny<br>I w myślach snuje plan wojenny:<br>"Ja wam pokażę, zobaczycie!<br>Porachujemy się o świcie."<br><br>Tymczasem lotny szpital moli<br>Do rannych bierze się powoli:<br>Sanitariuszki - małe muszki -<br>Komarom bandażują nóżki,<br>Ostrożnie kładą je na nosze,<br>Na skrzydła sypią biały proszek,<br>Jodyną guzy im smarują<br>I woskiem żądła polerują.<br><br>Choć rankiem nęka chłód jesieni,<br>Generałowie wyświeżeni<br>Do wodza lecą po rozkazy.<br>Marszałek polny - wódz bez skazy,<br>Już czeka rześki i wesoły<br>I miód popija, który pszczoły<br>Przygotowały mu na bębnie,<br>Gdyż Bak o świcie zwykle ziębnie.<br><br>Sztab się naradzał minut kilka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego