Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
prostu... różnimy się. To długa historia. Nie powinieneś brać tego do siebie. To nic osobistego.
Leżeli w milczeniu. Kiernacki chwilami opuszczał powieki. Głównie z obawy, że te z naprzeciwka uniosą się i dziewczyna zauważy, jak błądzi wzrokiem po każdym zakamarku jej twarzy.
- Zabiłeś go?
Gdyby nie patrzył, nie dostrzegł ruchu bladoróżowych ust - pewnie by nie usłyszał. Tak cichutko zapytała.
- Wesołowskiego? Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Policji coś nie pasuje. Jakiś siniak na karku nieboszczyka. Pytali, czy nie wiem, skąd się wziął.
- I co powiedziałaś? - Oboje mówili szeptem, co doskonale kryło emocje.
- Prawdę. - Odczekała chwilę, już z otwartymi oczyma. - Że nie wiem. A czego
prostu... różnimy się. To długa historia. Nie powinieneś brać tego do siebie. To nic osobistego.<br>Leżeli w milczeniu. Kiernacki chwilami opuszczał powieki. Głównie z obawy, że te z naprzeciwka uniosą się i dziewczyna zauważy, jak błądzi wzrokiem po każdym zakamarku jej twarzy.<br>- Zabiłeś go?<br>Gdyby nie patrzył, nie dostrzegł ruchu bladoróżowych ust - pewnie by nie usłyszał. Tak cichutko zapytała.<br>- Wesołowskiego? Naprawdę chcesz wiedzieć?<br>- Policji coś nie pasuje. Jakiś siniak na karku nieboszczyka. Pytali, czy nie wiem, skąd się wziął.<br>- I co powiedziałaś? - Oboje mówili szeptem, co doskonale kryło emocje.<br>- Prawdę. - Odczekała chwilę, już z otwartymi oczyma. - Że nie wiem. A czego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego