wyobrażam sobie, widzę to... gdzieś w ciemnym paryskim mansardowym mieszkanku - mistyczne iluminacje... Istoty zatrzymane w połowie alchemicznego procesu... Znalazły ciało młodzieńca i w to ciało jak niektóre pasożytnicze owady złożyły swoje jajo. Z jaj wykluwa się anioł i zamieszkuje w duszy młodzieńca, i powoli zaczyna wypierać dawnego właściciela. Dawny właściciel błąka się gdzieś na obrzeżach, wydzielając osobliwy zapach... anioł zaś zajmuje całą przestrzeń... "Jesteśmy w stałym kontakcie, wciąż dzwonimy do siebie, to dziwne... płacę straszliwe rachunki za telefon..." Teraz on na przykład potrzebuje pomocy - sytuacja się odwróciła. A przecież krąg się zacieśnia - nagle świat jawi się jako horyzont głębokich kontaktów i zależności