została niezmieniona, łącznie z łapówkami.<br>Przesunęłam się pod drugie okno, a on poszedł za mną. W dole, frajerki buhaja nadal krążyły bezładnie po polu gry. Nie była to doborowa kadra, sam to rozumiał. Ale były młode, co miało dla niego większe znaczenie. Właśnie złapał dwie i bardzo cierpliwie z najbliższej bliskości zademonstrował przeróżne <orig>kruczki</>, szybkie uniki i niespodziewane ataki. Tak się przy tym zgrzał, że przeliczył swoje możliwości. Runął całym ciałem ku piłce, aby ją ściąć tuż nad siatką, i gruchnął na asfalt, aż echo poszło. Od tego też wziął swoje przezwisko. Gdy padał, trudno było nie usłyszeć.<br>Frajerki parsknęły śmiechem