pani ze swoim Władysławem. Człowieka nie szanują w jego własnym domu! Nie mam tego kamienia, ale to asani powiadam, że gdybym go miał, to wolałbym go zjeść w galarecie niż go jejmości sprzedać za miliony! Wynalazcy cudzą krzywdą! <br>- Nie ma go pan naprawdę - jęknął wyrostek tak rzewnym głosem, że Hipolit błyskawicznie ochłonął. Chwilę patrzył uważnie na zebrane towarzystwo, a potem wziął wyrostka za ramię, podprowadził do świecy i przyglądał mu się z natężeniem. <br>Nagle puścił chłopca, szybko pobiegł ku kanapie, padł na nią i ryknął śmiechem. <br>- Cha, cha, cha, nie, daję słowo, to komedia! - wyjęczał wśród spazmów śmiechu. - A to pociecha