Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
perfuma, och, jakże on musi za tym tęsknić, wyobrażam sobie.
Bo nie wątpię, że musi być w pełni sił męskich, nie to co ja, nie ośmieliliby się przeprowadzić na nim tak niecnego zabiegu, który można wykonywać na motłochu; nawet prześladownicy mają względy dla książąt krwi.
Znienacka watażka kuksnął mnie w bok, bo widać miał mi za złe, że się zagapiłem, i udzielił mi wielce zastanawiającego pouczenia: - Słyszysz pan, jak zadzwonią na obiad, to zejdziesz do stołówki, bo tu do łóżek się nie podaje.
- Spojrzałem na jego kałmuckie rysy i obruszyłem się: - Ty mnie nie kuksaj, łapserdaku, bo twój przodek w bitwie
perfuma, och, jakże on musi za tym tęsknić, wyobrażam sobie.<br>Bo nie wątpię, że musi być w pełni sił męskich, nie to co ja, nie ośmieliliby się przeprowadzić na nim tak niecnego zabiegu, który można wykonywać na motłochu; nawet &lt;orig&gt;prześladownicy&lt;/&gt; mają względy dla książąt krwi.<br>Znienacka watażka kuksnął mnie w bok, bo widać miał mi za złe, że się zagapiłem, i udzielił mi wielce zastanawiającego pouczenia: - Słyszysz pan, jak zadzwonią na obiad, to zejdziesz do stołówki, bo tu do łóżek się nie podaje.<br>- Spojrzałem na jego kałmuckie rysy i obruszyłem się: - Ty mnie nie kuksaj, łapserdaku, bo twój przodek w bitwie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego