rozpryskiwało się ognistymi paciorkami, wyładowania następowały na powierzchni pola i zagadkowe pociski, odskakując już w płomieniu, smużyły się parabolami coraz bledszej poświaty albo ściekały wzdłuż wypukłości osłony energetycznej. Szczyty wydm wyskakiwały na mgnienie z ciemności i nikły, wskaźniki drgały leniwie - efektywna moc, zużywana przez zespół miotaczy Diraca na unicestwienie zagadkowego bombardowania, była stosunkowo niewielka. Słysząc już za plecami kroki dowódcy, Rohan spojrzał na zestaw czujników spektroskopowych.<br>- Nikiel, żelazo, mangan, beryl, tytan - odczytał z jasno oświetlonej tarczy <orig>astrogator</>, stojąc obok niego. - Wiele bym dał, żeby zobaczyć, co to właściwie jest.<br>- Deszcz metalowych cząstek - powiedział powoli Rohan. - Sądząc z wyładowań, wymiary ich muszą