dwa piwa, tylko pięćdziesiąt dwa, co najmniej. Najrozmaitsze. Obok niego siedział gruby Koreańczyk albo Chińczyk, z czarnym wąsikiem. (Kitahara się potem strasznie obraził, że go wzięłam za Koreańczyka czy Chińczyka, ale dał się przeprosić.) Na trzeciego siedział chudy facet, który mógł być Włochem, ale na pewno nie Amerykaninem, bo nosił bródkę w szpic. Amerykanie brzydzą się zarostu i nawet mają w łazienkach specjalne obrotowe maszynki do pielęgnacji dziurek w nosie. Siedzieli w garniturach i kłócili się po angielsku, każdy z innym akcentem.<br>Zresztą nieważne, bo ilekolwiek by mieli przed sobą tych piw, nie cieszyli się nimi długo, przez Pawełka, który chyba