gazu przez otwór w rozgrzanym naczyniu.<br>Boryczko rozleniwiony oparł się o ścianę. Scierkę kurczowo trzymał pod pachą, ręce założył w tył. Na każdy głośniejszy dźwięk natychmiast obejmował wzrokiem cały rewir, ale gdy nie zauważył nic szczególnego, to znów popadał w zamyślenie - miał w sobie coś z wylegującego się do słońca brytana, w pobliżu którego bawią się i hałasują dzieci. Wiedział, co się wokoło niego dzieje, ale nie widział nic. "Tam gdzieś, zdaje się na Ťdrugim prawo, leży jedno masło i topnieje - trzeba je oddać do bufetu. A ciastko, to, które upadło na ziemię, jest ukruszone - kasjerka z pewnością go nie przyjmie