tej sytuacji grożącej śmiercią lub kalectwem to tylko polityka, pogoda i najodleglejsze plany. Projekt jutrzejszego obiadu jest już zbyt bliski, zbyt konkretny i zbyt angażujący, by mógł być bezpieczny. <br>I kieliszek - jeden, dwa - na sen bez snów. Na znieczulenie pomysłów, których już nie da się zrealizować. Na likwidację tej groźnej, brzemiennej w rozmyślania chwili tuż przed zaśnięciem, kiedy nie do końca wiadomo, czy to już sen, w którym wszystko wolno - pod warunkiem, że się tego nikomu nie opowie - czy jawa, w której wolno tylko tyle, ile pozwoli lekarz i konwencja, kiedyś tam nieszczęśliwie przyjęta, z której nie sposób było się wycofać