Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
powiem tylko, że lepiej go do końca nie otwierać... Niech w proch się rozsypią razem z nim te czarne stronice, ten ból, co w tym człowieku zimuje. - Patrzy na Hansa. - Nie wiem, co on panu opowie. O ludziach... i nieludziach? O tych, co do knajpy zachodzili. Nasi żołnierze, ci z bunkrów... i inni, co przejazdem w drodze na front... na sznapsa i na żart. Szubadko dodawał im otuchy... tym, co wyjeżdżali...
- Westchnie, potrząśnie głową, że temat wyczerpany, i jakby chciał wstać, a tu gospodyni z deserem.
Dziobią obaj widelcem tort orzechowy, który godzien był chociażby spojrzenia. Byliby nań spojrzeli na pewno
powiem tylko, że lepiej go do końca nie otwierać... Niech w proch się rozsypią razem z nim te czarne stronice, ten ból, co w tym człowieku zimuje. - Patrzy na Hansa. - Nie wiem, co on panu opowie. O ludziach... i nieludziach? O tych, co do knajpy zachodzili. Nasi żołnierze, ci z bunkrów... i inni, co przejazdem w drodze na front... na sznapsa i na żart. Szubadko dodawał im otuchy... tym, co wyjeżdżali... <br>- Westchnie, potrząśnie głową, że temat wyczerpany, i jakby chciał wstać, a tu gospodyni z deserem. <br>Dziobią obaj widelcem tort orzechowy, który godzien był chociażby spojrzenia. Byliby nań spojrzeli na pewno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego