Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Głos Koszaliński
Miejsce wydania: Koszalin
Rok wydania: 24.08.2002
Rok powstania: 2002
barków powoli podliczają swoje utargi za cały sezon. Stoły przed ich budkami też pustawe. Na polach namiotowych kończą się biwaki, wyjeżdżają harcerze. Życiem tętni jeszcze tylko "Geo Vita" ­ jeden z największych tutejszych ośrodków wypoczynkowych. ­ Tu jest tak sielsko, że się do miasta w ogóle nie chce jechać. I to słońce... ­ cedzi słowa rozleniwiony Grzegorz Paczocha. Leży na plaży na kolorowym ręczniku. Przyjechał do Dąbek z Gdyni. ­ Mam tu rodzinkę ­ wyjaśnia. Zachwala tegoroczne wakacje. Z sezonu cieszą się, tak jak właściwie wszędzie, także tubylcy. I martwią się trochę o tutejsze wydmy. Znowu są zmasakrowane przez plażowiczów.

Uciechy szalonego lata

Bungy jumping, czyli
barków powoli podliczają swoje utargi za cały sezon. Stoły przed ich budkami też pustawe. Na polach namiotowych kończą się biwaki, wyjeżdżają harcerze. Życiem tętni jeszcze tylko "Geo Vita" ­ jeden z największych tutejszych ośrodków wypoczynkowych. ­ Tu jest tak sielsko, że się do miasta w ogóle nie chce jechać. I to słońce... ­ cedzi słowa rozleniwiony Grzegorz Paczocha. Leży na plaży na kolorowym ręczniku. Przyjechał do Dąbek z Gdyni. ­ Mam tu rodzinkę ­ wyjaśnia. Zachwala tegoroczne wakacje. Z sezonu cieszą się, tak jak właściwie wszędzie, także tubylcy. I martwią się trochę o tutejsze wydmy. Znowu są zmasakrowane przez plażowiczów. <br><br>&lt;tit&gt;Uciechy szalonego lata &lt;/&gt;<br><br>Bungy jumping, czyli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego