rozsmarowywali marmoladę łyżką, a mój mniej wytworny sąsiad palcem, po czym <orig>wysmoktywał</> słodycz spod zakrzywionego paznokcia.<br>Drobiłem więc chleb na kawałeczki, posługując się lewą ręką.<br>Wokół szedł koncert mlaśnięć.<br>Wolałbym być głuchy, gdyż nie cierpię ciamkania.<br>Nawet wygląd moich współtowarzyszy, rozczochranych, niechlujnych, cuchnących, nie odstręczał mnie tak jak to gremialne chlipanie.<br>Na martwych twarzach błogość - jeśli się pojawi, niesamowite czyni wrażenie.<br>Patrzyłem na nich obcy, wcale nie zbratany, inny, niezależny i na swój sposób wolny!<br>Ani mi w głowie nie postało, że sam jestem rozczochrany - nie miałem przecie grzebienia - niechlujny, cuchnący, zarośnięty i że łączy mnie z nimi coś więcej niż