kołnierz chcąc obluźnić ucisk tej obroży na rozdęte żyły niemocnego już serca - po tym tylko można było poznać, że chorąży dobrze dziś nad czystą prawdą medytował.<br><page nr=176> Pawłowskiemu Szczęsny wiele zawdzięcza, może nawet życie, bo ten go z siódmej kompanii wyreklamował. U niego dopiero przyszedł do siebie, poczuł się w wojsku, chociaż nie mógł zrozumieć, czym się trzyma ten pluton, skoro kar żadnych nie ma? Co ma w sobie chorąży, że go słuchają? Brzuszek ma, twarz nalaną i oczka piwne, z woreczkami pod nimi, w obejściu jest zwyczajny, tatusiowaty - inny zgoła dowódca, jeden na cały pułk.<br>Kara w plutonie łączności jednak istniała