uważasz, babciu, że - nie bardzo? Wyjęła z torebki lorgnon i przyjrzała mi się uważnie:<br>- Zdupysiały mi trochę wyglądasz. <br>- Ależ nie. Raczej - wzruszony. <br>- I cóż to cię tak wzruszyło? <br>- To, że cię znowu widzę. I to taką, jak... dawniej.<br>- E tam, takie gadanie. Pierdolajdum klajstrum, mój drogi - uśmiechnęła się trochę ironicznie, chowając lorgnon. - Przecież mnie prawie nie pamiętasz. Mały byłeś, kiedy ojciec odszedł od matki, a potem zabrał cię na wieś. A kiedy wróciłeś stamtąd, to i umarłam wkrótce. <br>- Ale ciągle przecież żyłaś w naszych rozmowach. <br>- O, i któż to tak dużo ci o mnie mówił? - zaciekawiła cię.<br>- Mama, rodzeństwo - Halina i