Pani Krysia i Surmówna zawołały Martę, by iść z nimi do zwierząt.<br> - W taki dzień, jedyny w roku, ponoć i bydlątka ludzką mową chwalą Boga - przekrzykiwał towarzystwo proboszcz.<br><br> - Nie tylko bydlątka, bo i konie - poprawił Borowski.<br> - A nie, dobrodzieju. Koni w stajence betlejemskiej nie było. Co innego, żebyś pan osły chował... Koni brakło, więc i dziś nie przemówią.<br>- Co mi ksiądz opowiadasz, proboszczuniu! Mój Bursztyn nie przemówi? On ma więcej rozumu we łbie niż kilku chłopów do kupy!<br> Bursztyn, wierzchowiec i reproduktor, do którego doprowadzano z okolicy rasowe klacze, był ulubieńcem Borowskiego. Miał ciemnokasztanową maść, a na zadzie symetryczne, jakby malowane