się wszyscy okropnie, większość jakoś zapakowała się do samochodu Szamana, Dżaba też tam chciał wejść, ale ręką zamiast objąć klamkę, to wsadził ją do wlewu benzyny i tam mu się zaklinowała, gdyby ktoś nie był w miarę przytomny, chyba Ojciec, który wtedy jeszcze nie miał wrzodów, to Szaman by pojechał ciągnąc za sobą Dżabę z jego uwięzioną ręką. Gdy już wszyscy pojechali, zostali tylko Dżaba z Kaczorem, postanowili pójść do Grażyny, był późny wieczór, ale Grażyna jeszcze nie spała, plotkowały o czymś z Sitkową, a tu, proszę, goście, goście, nawaleni jak nigdy. Kaczy chyba się przewrócił w przedpokoju, a może nie