pochylili się nad leżącą. Syn ucałował ciepłą, muskularną rękę, Jadwiga - jak zwykle wobec Róży, zdyszana - ledwie wyjąkała: <br>- Jakże mama się czuje? Czy to migrena? Czy przechodzi? <br>Róża odetchnęła głęboko. Nie odrywając oczu od sufitu, szepnęła: <br>- Uff, jak ciężko! <page nr=66><br>Zaś po chwili pauzy: <br>- Władyś , czy ciebie nie gniewają sufity? Czasami człowiek ciskałby czymś w te wszystkie daszki, przegródki... Nie odczuwasz tego? Chce się nieba nad głową. <br>Wszyscy milczeli, poruszała się gniewnie. <br>- Co ojciec nagadał tobie przez telefon? Mnie nic nie jest. <br>Władysław pośpiesznie zapewnił: <br>- Nic, mamusiu, tatuś nie gadał. Tylko, że chcesz nas zobaczyć, więc z radością przybiegliśmy. <br>Pokiwała głową. Usiadła nagle