ogóle niczego w niej nie ruszać.<br>I wybiegł, zostawiając pulower.<br>- Oj, tak, tak - powiedziała babcia, hamując śmiech. - Jak ciebie tu nie miałam, Orelka, trzeba było za każdym razem wołać mechanika. A teraz - popatrz no, chłopaki latają w tę i z powrotem, ruch aż miło. Muszę jeszcze powiedzieć Arturowi, żeby <page nr=131> zobaczył, co jest z tym mikserem do ciasta. O, słyszysz - już wrócił. Ale szybko!<br>Ale to nie był Arturek. Stukał, jak się okazało, Konrad - blady, z podkrążonymi oczami, ubrany na czarno od stóp do głów. Miał ze sobą swoją wielką torbę, wypchaną po brzegi, a z twarzy jego nie znikał wyraz natchnionego smutku