potrzebował się strzyc. Po prostu jego włosy nie wydłużały się. Podobnie było z paznokciami. Co jakiś czas widziałem, jak złuszczają się w postaci cieniutkich płatków, podobnych do rybich łusek. Nie spostrzegłem też, by się pocił. Możliwe, że było to zaletą. Ktoś, kto myje się równie rzadko jak Pożeracz Chmur, powinien cuchnąć niczym zaniedbana obora. Z czasem doszedłem do wniosku, że Pożeracz Chmur nie ma własnego zapachu. Przyjmował woń otoczenia, co specjalnie sprawdzałem. W zależności od tego, gdzie przebywał przez dłuższy czas, czuć go było sianem, wełną, roślinami, drewnem lub zwierzęcą sierścią.<br>O tym, jak znakomicie widział w ciemnościach, przekonał się nie