Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Wielka, większa i największa
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1960
uśmiechu Rudego. I nikt nic na to nie mógł poradzić, że
ciotka w ową złotą swoją i rudą jesień rzeczywiście wypiękniała.

Kolacja była - jak mówią - prima. Ale jakoś nikt poza
Rudym nie miał apetytu. Ciotka Dydaktyka próbowała trochę i bezustannie
pogderać, ale Rudy nie pozwolił.

- Daj im spokój, kochanie. Taka cudowna jesień... wzięło
ich.

I roześmiał się.

- Wyglądacie, jakbyście spadli z gwiazd.

Zaś ciotka Dydaktyka uniosła tajemniczo palce w górę.

- Mam dla was niespodziankę - rzekła.

- No?

- No co?

- Ciooociu!

- Ciotuuniuuu! - zaczęli się wdzięczyć.

Ciotka robiła jeszcze miny, jeszcze dawała się prosić, gdy na werandę
wszedł ktoś znajomy: jak zwykle uśmiechnięty, ugrzeczniony
uśmiechu Rudego. I nikt nic na to nie mógł poradzić, że <br>ciotka w ową złotą swoją i rudą jesień rzeczywiście wypiękniała.<br><br>Kolacja była - jak mówią - prima. Ale jakoś nikt poza <br>Rudym nie miał apetytu. Ciotka Dydaktyka próbowała trochę i bezustannie <br>pogderać, ale Rudy nie pozwolił.<br><br>- Daj im spokój, kochanie. Taka cudowna jesień... wzięło <br>ich.<br><br>I roześmiał się.<br><br>- Wyglądacie, jakbyście spadli z gwiazd.<br><br>Zaś ciotka Dydaktyka uniosła tajemniczo palce w górę.<br><br>- Mam dla was niespodziankę - rzekła.<br><br>- No?<br><br>- No co?<br><br>- Ciooociu!<br><br>- Ciotuuniuuu! - zaczęli się wdzięczyć.<br><br>Ciotka robiła jeszcze miny, jeszcze dawała się prosić, gdy na werandę <br>wszedł ktoś znajomy: jak zwykle uśmiechnięty, ugrzeczniony
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego