Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 21
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
6 tys. zł. Czyli prawie dwadzieścia niezłych ukraińskich pensji i sto dwadzieścia emerytur. Ale może się tylko tak chwaliła.

Wieczorem ci, co pojechali na jeden dzień, będą maszerować z powrotem do Piaseczna. Pracodawca zazwyczaj wiezie tylko w jedną stronę, a jak już podwozi, to kawałek do głównej drogi, tak, żeby człowiek trafił.

Wołodia zawsze się trochę niepokoi o żonę, która jeździ autobusem do Warszawy. Oksanę raz zaczepili ochroniarze w czarnych mundurach, zupełnie jak policja. - Ruska? No będzie mandat. Stówka - powiadają. Dała 50.

Dziś Wołodia pracy nie ma, ale na bazarku się wszystko może wydarzyć: robota na trzy godziny i na rok
6 tys. zł. Czyli prawie dwadzieścia niezłych ukraińskich pensji i sto dwadzieścia emerytur. Ale może się tylko tak chwaliła.<br><br>Wieczorem ci, co pojechali na jeden dzień, będą maszerować z powrotem do Piaseczna. Pracodawca zazwyczaj wiezie tylko w jedną stronę, a jak już podwozi, to kawałek do głównej drogi, tak, żeby człowiek trafił.<br><br>Wołodia zawsze się trochę niepokoi o żonę, która jeździ autobusem do Warszawy. Oksanę raz zaczepili ochroniarze w czarnych mundurach, zupełnie jak policja. - Ruska? No będzie mandat. Stówka - powiadają. Dała 50.<br><br>Dziś Wołodia pracy nie ma, ale na bazarku się wszystko może wydarzyć: robota na trzy godziny i na rok
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego