właśnie znajomi, z którymi na pewien czas urwał się kontakt z różnych przyczyn, a to koniec zjazdów, nawałnica obowiązków, praktyki, praca etc. przypominają sobie o mnie i proponują piweczko, wypad do knajpki, a może jakaś dyskoteka, a w sumie, to dawno u nich u nich nie byłam. No co za czort, no! Nie, żebym miała cos przeciwko... Tylko postanowienie diabli wzięli! A najgorsze, że znów mam chorobę sms-ową! Jak nie wyślę dziennie załóżmy że kilka sms-ów, to szału dostaję. A różne rzeczy wypisuję wieczorkiem po piwku... Później dostaję jakieś dziwne odpowiedzi i nie bardzo wiem o co chodzi. No