innego: hurtownia "Fragiles" (Sławomir Z. zapamiętał ją, ponieważ kiedy czekał na wejście do gabinetu szefa, sekretarka poczęstowała go kawą) należała do tych, gdzie zgodzono się wynająć "ochronę". Właściciel wahał się, cmokał, coś tam obliczał, ale w końcu się zgodził, chociaż bardzo niechętnie.<br>To było bez wątpienia ostrzeżenie. Pytanie tylko - pod czyim adresem, skoro właściciel "Fragilesa" był skory płacić za proponowaną mu "usługę".<br>Wreszcie aspirant Włodzimierz T. doszedł do wniosku, że wybuch nie był wymierzony przeciwko właścicielowi hurtowni. To był sygnał ostrzegawczy wysłany pod adresem ludzi, którzy posłużyli się Sławomirem Z. <q>"Nie potraficie nikomu zapewnić ochrony, a więc spływajcie z rynku!"</> - taka