pięć, ale dwadzieścia. Mam dosyć, na szczęście, swoich. <br>Mówiąc to Gabi wcale nie czuła, że dwa strumienie łez spływają po jej policzkach. <br>Już doprawdy zbyt dużo miała tych sąsiedzkich przykrości. <br>Pan Hipolit poczuł nagle, że go coś łaskocze w gardle i nosie. Może jednak Wiktoryna i Marylka nie zawsze mówią czystą prawdę? Może ta mała nie jest taka złośliwa, jak... Już prawie wyciągał do Gabi ręce, gdy nagle Hubert zepsuł wszystko w przekonaniu, że robi świetne posunięcie taktyczne. <br>- Jakiego okupu pan żąda, by zostawić Gabi w spokoju? - zapytał ni w pięć, ni w dziewięć. <br>Pan Hipolit się żachnął. <br>- Okupu? Bezczelność, słowo