Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
M. Gajewski podzielił nas na trzy grupy. Znalazłem się w zespole zakładającym ubezpieczenia.
Poręczowanie szło nam sprawnie, wnet byliśmy pod turnią, gdzie rok temu spędziliśmy tyle godzin. Jeszcze gdzieniegdzie tkwiły pozostałości nie dopalonych pochodni. Byłem już "weteranem" Kazalnicy, pokazywałem więc kolegom:
- Popatrzcie, tu biwakowaliśmy, w tym miejscu założyliśmy zjazd.
- Nie dało się niżej? - zapytał Wojtek Gąsienica Wawrytko.
- Nie bardzo, zresztą noc, warunki były...
- Wiem! - przerwał. I zaraz dodał: - Możemy teraz zejść jeszcze w dół filarem.
To był dobry pomysł. Udało się nam kilkadziesiąt metrów niżej znaleźć wygodną platformę, niemal w miejscu gdzie filar załamywał się zerwami opadającymi aż do lustra stawu. Za
M. Gajewski podzielił nas na trzy grupy. Znalazłem się w zespole zakładającym ubezpieczenia.<br>Poręczowanie szło nam sprawnie, wnet byliśmy pod turnią, gdzie rok temu spędziliśmy tyle godzin. Jeszcze gdzieniegdzie tkwiły pozostałości nie dopalonych pochodni. Byłem już "weteranem" Kazalnicy, pokazywałem więc kolegom:<br>- Popatrzcie, tu biwakowaliśmy, w tym miejscu założyliśmy zjazd.<br>- Nie dało się niżej? - zapytał Wojtek Gąsienica Wawrytko.<br>- Nie bardzo, zresztą noc, warunki były...<br>- Wiem! - przerwał. I zaraz dodał: - Możemy teraz zejść jeszcze w dół filarem.<br>To był dobry pomysł. Udało się nam kilkadziesiąt metrów niżej znaleźć wygodną platformę, niemal w miejscu gdzie filar załamywał się zerwami opadającymi aż do lustra stawu. Za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego