dusza czysta, oczekująca w ciele na zbawienie wieczne, szła przed oblicze Pańskie bieluteńka jak skrzydło, które się otarło o poranny sen.<br> 0 tych duszyczkach zmarnowanych, sprzedanych za grosz byle jaki, za garść mąki, garniec grochu śpiewa się teraz pieśni zimowe.<br> One, bielsze od piór ptasich, oświetlają nam ciemne noce przy darciu pierza, łuskaniu grochu, milczące noce przy zapalonej lampie naftowej.<br> Pełno tych duszyczek błąkających się jako ćmy, popiskujących za krokwiami, w dziurach wywierconych przez korniki, w dziurach po zardzewiałych gwoździach wyjętych z progu.<br> Jakbyś, człowieku, chciał uważać na nie, żeby ich nie nadepnąć, nie rozgnieść, nie doszedłbyś do chleba, nie mówiąc