Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 12.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
którą pikietowali już studenci PORA, ministrów i liderów frakcji parlamentarnych. Kuczma powiedział im, że jest zaniepokojony... sytuacją gospodarczą kraju.

Czekając na werdykt

Negocjacje władzy z opozycją utknęły w martwym punkcie. Jedną nadzieją był Sąd Najwyższy. Sędziowie, którzy uchodzą za niezależnych, zebrali się w zeszły poniedziałek. Przez pięć kolejnych dni pomarańczowi demonstranci nie odchodzili sprzed budynku: "Uczciwy sąd!", "Sędziowie z narodem!" i "Juszczenko!" - krzyczeli godzinami. Jednak z każdym dniem pomarańczowych było mniej. Zwolennicy Janukowycza zorganizowali ruchomą kontrdemonstrację. Około 40 osób z krzyżami, śpiewając religijne pieśni co pół godziny defilowało przed budynkiem sądu. Zmęczeni "pomarańczowi" witali ich okrzykiem: "Bóg jednoczy ludzi". Wszystko zmieniało
którą pikietowali już studenci &lt;name type="org"&gt;PORA&lt;/&gt;, ministrów i liderów frakcji parlamentarnych. &lt;name type="person"&gt;Kuczma&lt;/&gt; powiedział im, że jest zaniepokojony... sytuacją gospodarczą kraju.<br><br>&lt;tit&gt;Czekając na werdykt&lt;/&gt;<br><br>Negocjacje władzy z opozycją utknęły w martwym punkcie. Jedną nadzieją był &lt;name type="org"&gt;Sąd Najwyższy&lt;/&gt;. Sędziowie, którzy uchodzą za niezależnych, zebrali się w zeszły poniedziałek. Przez pięć kolejnych dni pomarańczowi demonstranci nie odchodzili sprzed budynku: "Uczciwy sąd!", "Sędziowie z narodem!" i "&lt;name type="person"&gt;Juszczenko&lt;/&gt;!" - krzyczeli godzinami. Jednak z każdym dniem pomarańczowych było mniej. Zwolennicy &lt;name type="person"&gt;Janukowycza&lt;/&gt; zorganizowali ruchomą kontrdemonstrację. Około 40 osób z krzyżami, śpiewając religijne pieśni co pół godziny defilowało przed budynkiem sądu. Zmęczeni "pomarańczowi" witali ich okrzykiem: "Bóg jednoczy ludzi". Wszystko zmieniało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego