Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
dzień. Obejście
wyporządził, oborę wybielił, bramę żelazną kazał Pawłowi na zielono
pomalować. Nawet lepy na muchy pozawieszał przy każdej lampie, żeby
tylko oczekiwanemu gościowi zapewnić jak najbardziej cywilizowane
warunki, odpowiadające amerykańskiemu standardowi. Dwa razy wybierał
się do Lutomyśla, żeby sobie odpowiednio uroczysty garnitur sprawić i
na wszystkie okna nowe firanki dobrać; Marynię zmusił, żeby sprawiła
sobie cztery brakujące zęby, bo jakby przyszło jej się uśmiechnąć na
powitanie Johna, to nie będzie musiała ust dłonią osłaniać. Niby
wszystko było przygotowane na ten ważny dzień, a jednak im bliżej była
ta data, tym bardziej Kaźmierz zamiast radości odczuwał jakiś niepokój.
Kiedy od stacyjki
dzień. Obejście<br>wyporządził, oborę wybielił, bramę żelazną kazał Pawłowi na zielono<br>pomalować. Nawet lepy na muchy pozawieszał przy każdej lampie, żeby<br>tylko oczekiwanemu gościowi zapewnić jak najbardziej cywilizowane<br>warunki, odpowiadające amerykańskiemu standardowi. Dwa razy wybierał<br>się do Lutomyśla, żeby sobie odpowiednio uroczysty garnitur sprawić i<br>na wszystkie okna nowe firanki dobrać; Marynię zmusił, żeby sprawiła<br>sobie cztery brakujące zęby, bo jakby przyszło jej się uśmiechnąć na<br>powitanie Johna, to nie będzie musiała ust dłonią osłaniać. Niby<br>wszystko było przygotowane na ten ważny dzień, a jednak im bliżej była<br>ta data, tym bardziej Kaźmierz zamiast radości odczuwał jakiś niepokój.<br>Kiedy od stacyjki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego