mieszkać bardzo blisko, może w tym samym domu, bo przyniosła zawiniątko z ciastem. <br>Było to ciasto "wojenne", tak zwany kruszon. Kruszyło się czarny razowy chleb, słodziło się rozmoczoną masę cukrem, jeśli był, albo melasą czy miodem, dodawało marmolady, najczęściej buraczanej, i piekło w piecu jak ciasto. Jeśli składniki były odpowiednio dobrane, marmolada niesfermentowana, smakowało to całkiem nieźle, znacznie lepiej niż pajda gliniastego chleba sprzedawanego w miejscowych piekarniach. Nie tak jednak jak chleb wypieczony w piekarniku gospodyni na wsi. <br>Po tym poczęstunku, z książką schowaną pod koszulą wróciłem do swojej pustelni.</><br><br><div><tit>WIZYTA</><br><br>Przeczytałem rozprawkę jednym tchem i przepisałem ważniejsze dane do grubego