w życiu: Edmunda Rudnickiego. Pod jego okiem w monoklu, ostatnim chyba monoklu, jaki widziałem w oku Polaka. W takich samych, choć nie tych samych dekoracjach, przy takich samych, choć nie tych samych odgłosach bombardowania z lądu i z powietrza, w gronie tych samych przeważnie kolegów, choć nie w takim samym dokładnie składzie, w takim samym strachu i mniej więcej od połowy każdego z tych kataklizmów - w takim samym przeświadczeniu o beznadziejności sytuacji. Zanim więc wybrnę z dylematu tych podobieństw i analogii, a próbować tego będę w drugiej części mych memuarów, zajmę się znów przez chwilę losami małej Alicji, dla której takie