wyjechałam na znajomą autostradę do Kołbaskowa. Słońce było przede mną i raziło mnie w oczy. Tkliwie i z rozrzewnieniem wspominałam sobie swoją poprzednią podróż tą samą autostradą. Również miałam kłopoty z widocznością, tylko że wówczas to była zima, noc, zadymka śnieżna, za sobą miałam dwieście kilometrów bezkonkurencyjnej gołoledzi, a na domiar złego nie byłam pewna, w jakim kierunku jadę. Do polskiej granicy czy na Berlin. Teraz była przepiękna pogoda, wczesna jesień, kierunek pokazywało słońce, a za mną były przeżycia, wobec których gołoledź jest niewinną i radosną rozrywką.<br>Autostrada była absolutnie pusta. Jechałam nią sama, miałam mnóstwo miejsca, żadnych przeszkód, mogłam swobodnie