kampę, dzień dobry, <br>Dzień dobry, wyrzuca małą piłkę w niebo, jak <br>najwyżej, długo czeka, zanim spadnie, ale <br>kiedy spada nieomylnie w jego nadstawioną dłoń, <br>za każdym razem z zadowoleniem oblizuje <br>usta.<br><br>Szprycha wybiega zza żywopłotu i bierze <br>od matki tajemniczy przedmiot, kładzie go na ziemi <br>i znika z matką w domu. Po chwili wychodzi <br>niosąc olbrzymią miednicę z kolebiącymi <br>się mydlinami. Pająk ma w kieszeni mistrzostwo <br>podwórka, łapie dziewięć piłek jedną po drugiej, <br>nie ma mowy, żeby ktoś był lepszy od niego, może <br>przerwać ćwiczenia i zobaczyć, co takiego Szprycha <br>robi.<br><br>- Publiczna kąpiel? - mówi widząc miskę <br>z mydlinami.<br><br>Dziewczynka szuka w