Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
miejscowości, której mimo najszczerszych chęci nie dało się odczytać. W dodatku podróżni wcale nie spali, jak mi się na początku wydawało. Mieli otwarte oczy, ich ciała nie były pozbawione potencji, wręcz przeciwnie, energia życiowa była w nich większa niż podczas ruchu i wyobrażałem sobie, że wystarczy tylko potrzeć zapałką o draskę i cały tabor z ludźmi wyleci w powietrze, rozsypie się gdzieś w stratosferze i opadnie delikatnym, miałkim pyłem na całe miasto.
Schodziłem w dół po kamienistej wąskiej uliczce, musiał być środek lata, bo upał był nie do wytrzymania, z ledwością łapałem oddech. Na poboczu rozrastał się dziki ogród bzów, rozszalałych
miejscowości, której mimo najszczerszych chęci nie dało się odczytać. W dodatku podróżni wcale nie spali, jak mi się na początku wydawało. Mieli otwarte oczy, ich ciała nie były pozbawione potencji, wręcz przeciwnie, energia życiowa była w nich większa niż podczas ruchu i wyobrażałem sobie, że wystarczy tylko potrzeć zapałką o draskę i cały tabor z ludźmi wyleci w powietrze, rozsypie się gdzieś w stratosferze i opadnie delikatnym, miałkim pyłem na całe miasto.<br>Schodziłem w dół po kamienistej wąskiej uliczce, musiał być środek lata, bo upał był nie do wytrzymania, z ledwością łapałem oddech. Na poboczu rozrastał się dziki ogród bzów, rozszalałych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego