do zamieszkiwania. Byli o tym święcie przekonani młodzi wrocławianie o "twarzach wczorajszych dzieci urodzonych w mieście zatrzymanej wędrówki ludów, w mieście porozwłóczonych cegieł, złuszczonych fasad, wygasających świateł, niebieskich nocnych tramwajów chyboczących się z wolna po sfalowanych szynach, pojedynczym reflektorem rozświetlających ciemne liściaste parki, mury, opustoszałe ulice, wystawy sklepów, na których drzemią butelki z octem i brunatne torby soli". Emigracja zatem stała się koniecznością, no i - jesteśmy przy drugim wątku pokoleniowej legendy - powszechnym doświadczeniem.<br><br>Kolejna odsłona to Nowy Jork z lat 1988-1989. Główny bohater powieści, ten sam, który parę lat wcześniej zbliżył się do paczki młodych wrocławian i był świadkiem, jak