Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
piersiach i puknął w nie parę razy palcem, jakby od niechcenia. Jeszcze chwilę patrzył w twarz Lucjana. Odwrócił się, włożył palto i poszedł do kuchni. Teodozja, ona go wezwała, stała oparta o ścianę, przejęta oczekiwaniem tego, co usłyszy.
- Za kilka godzin umrze - powiedział lekarz. Podała mu banknot. Zamknęła za nim drzwi, potem usiadła w nagłym osłabieniu na kuferku. Przechyliła głowę i patrzała poprzez otwarte od kuchni drzwi na twarz Lucjana. Byli sami w mieszkaniu. Z dołu, tam spod kościoła, słychać było znajome, często słyszane tony orkiestry wojskowej. Ale oto męski śpiew zagłuszył orkiestrę, śpiew z bliska, pewnie od tych przeklętych, wiecznie
piersiach i puknął w nie parę razy palcem, jakby od niechcenia. Jeszcze chwilę patrzył w twarz Lucjana. Odwrócił się, włożył palto i poszedł do kuchni. Teodozja, ona go wezwała, stała oparta o ścianę, przejęta oczekiwaniem tego, co usłyszy.<br>- Za kilka godzin umrze - powiedział lekarz. Podała mu banknot. Zamknęła za nim drzwi, potem usiadła w nagłym osłabieniu na kuferku. Przechyliła głowę i patrzała poprzez otwarte od kuchni drzwi na twarz Lucjana. Byli sami w mieszkaniu. Z dołu, tam spod kościoła, słychać było znajome, często słyszane tony orkiestry wojskowej. Ale oto męski śpiew zagłuszył orkiestrę, śpiew z bliska, pewnie od tych przeklętych, wiecznie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego