skrócić drogę. Po długiej, długiej wędrówce dojdą wreszcie do pięknego, wielkiego miasta. Tam na placu przed białą katedrą, zanim się jeszcze rozkołyszą poranną modlitwą liczne dzwony kościołów, będzie już ścisk i gwar... i płacz. <br>Targ na dzieci. Bezrolni chłopi, okoliczna biedota, nędzarze bez pracy, przyprowadzą tu chłopców takich, jak Martino: dwunasto, trzynastoletnich - nieraz i młodszych - aby za trochę pieniędzy lub kilka kwintali żyta odsprzedać ich miejscowym bogaczom, plantatorom, kupcom. Niby na rok tylko, ale... <br><page nr=332> Ludzie w wiosce często opowiadali o dorocznym targu na dzieci w pięknym mieście Benewento; lecz Martino nigdy nie słyszał, aby mówili, że któreś ze sprzedanych dzieci wróciło