pod północną ścianę, gdzie stało ślubne łóżko moich starych.<br> Na tym łóżku z dębowym zagłówkiem rzeźbionym w dwa czubiące się koguty leżał mój ojciec z głową ułożoną na wysokich poduszkach, z rękami skrzyżowanymi na piersiach.<br> Zdawało mi się, że przez jego twarz, ledwie oświetloną pełną zmierzchu wieczorną zorzą, przepływa siwy dym.<br> Spojrzałem w okno.<br> Wierzbowy zagajnik stał czysty, jakby był wymieciony gęsim skrzydłem z rozdziobanego przez sowy próchna, z kłaczków zwierzęcej sierści, z ziarenek trawy, śniegu i sędzielaku.<br> Pod wierzbami, jak w noc wigilijną, stała łuna, zażgnięta od zielonego nieba, białego próchna i czarnej huby.<br> Spojrzałem jeszcze raz na łóżko.<br> Twarz