Seria z pistoletu maszynowego zaterkotała gdzieś w głębi podwórza.<br>- Zwiewaj! - krzyknął Wojtek. Padł na bruk, wyrwał automat spod płaszcza, strzelił do motocyklisty. Przechodnie zniknęli, ulica opustoszała w jednej chwili. Usłyszeli zgrzyt hamulców, gwałtownie zahamował gestapowski samochód. Kule z automatów cięły powietrze.<br>Anna biegła pustym chodnikiem. Myślała teraz o chłopcach z dywersji, myślała, czy zdążą się wycofać. Nie powinna ich tu zostawić. Zatrzymała się, porażona tą myślą, nie wiedząc, że gdyby pobiegła jeszcze parę kroków dalej, zobaczyłaby Klossa ukrytego w samochodzie za rogiem... Ale Anna nie pobiegnie, nie zdąży pobiec, bo oto na pustej, ostrzeliwanej ulicy pojawił się jadący zygzakiem wóz Rupperta