i przekonałem się o tym raz jeszcze na własne oczy, kiedy mama pochyliła się, jeszcze w przedpokoju, ujęła oburącz rąbek sukni i uniósłszy ramiona do góry, zdjęła ją jednym ruchem, jakby wysuwała się z futerału, i zobaczyłem to, bo nie spałem i nie zasłaniały jej przede mną uchylone drzwi naszego dziecinnego pokoju,<br>i zamknąłem oczy, i ona, moja piękna mama, stała pod moimi powiekami, zatrzymałem ją w tym ruchu, z rękoma nad głową, kiedy perłowa suknia nie przysłaniała już niczego, bo nawet włosy, już uwolnione, spłynęły gęstą czarną falą ledwie do ramion,<br>i obudziły mnie słowa Felka, który opowiadał o Wigilii