czas nabożnie słuchała; później uwaga zaczęła ulatniać się z jej twarzy. Kiedy doszło do kwitu, położyła dłoń na notesie Adama. <br>- Dosyć tego. Chyba nie uważasz serio, że to ważne rzeczy. <br>Stropił się, zaczerwienił. <page nr=174> <br>- Jak to, jak to? Pewnie, że ważne. Sama zresztą chciałaś... <br>- Chciałam. Ja często chcę czegoś, a potem dziw mnie bierze, jak mogłam chcieć takiej niemożliwości. <br>Roześmiała się. <br>- Rachunki! Rachunki między nami... Ależ, Adam, czterdzieści lat małżeństwa! Ileż znowu lat potrzeba, żeby obliczyć, co ty mnie, co ja tobie winna? <br>- Ach, jeżeli w tym sensie - westchnął - istotnie sprawa trudna. Ale dlaczegoż dziś chciałaś to zrobić? <br>Spochmurniała. Dziecinna czułość osiadła