sfelerowane, wszystkiego jeść nie może, najwyżej knedle ze śliwką w środku. Nawet chleba zwykłego nie może, tylko ciepłe "abrahamki" smarowane pieskim smalcem. Od tego się najwięcej tyje. Jak on tu nastał, to jego żona, Panderowa znaczy się, zaraz poszła z kucharką na targ. Nakupiły różnych różności na cały tydzień - ledwo dźwigają.<br>"Ile?" - pytała Panderowa, bo to jedno słowo po polsku umiała: "Ile" - i na rynku tylko pokazywała, a kucharka targowała się i płaciła.<br>Kucharka pokazuje na palcach, że dziesięć złotych. "Bre-bre - powiada Panderowa - kurły-murły czardasz paratańca" - po węgiersku, ma się rozumieć, a po polsku wypadnie, że czardasza można tańczyć