Typ tekstu: Książka
Autor: Kuczyński Waldemar
Tytuł: Burza nad Wiłą. Dziennik 1980-1981
Rok: 2002
potrzebny, przyjedzie do Stoczni. Wezwania nie dostał, ale po paru dniach przyjechał sam, ciągle z bagażem warszawskiej atmosfery i tą propozycją rad pracowniczych. Wtedy nie odegrał jeszcze żadnej roli.
Noc miałem bezsenną, rano zmęczony ruszyłem na lotnisko. Do torby oprócz rzeczy osobistych wrzuciłem "Po wielkim skoku", jeszcze w wydaniu NOW-ej, i Rocznik Statystyczny. Pomyślałem, że mogą się przydać w pracy i przy jakiejś pogadance dla strajkujących. Z rodziną pożegnałem się jak przed każdą podróżą. Halinie powiedziałem tylko, że wrócimy w chwale albo zasiedlimy na lata państwowe mamry, jeśli nie gorzej. Wsiadłem do taksówki. Ubecka mandarynka ruszyła za nami. A jednak
potrzebny, przyjedzie do Stoczni. Wezwania nie dostał, ale po paru dniach przyjechał sam, ciągle z bagażem warszawskiej atmosfery i tą propozycją rad pracowniczych. Wtedy nie odegrał jeszcze żadnej roli. <br>Noc miałem bezsenną, rano zmęczony ruszyłem na lotnisko. Do torby oprócz rzeczy osobistych wrzuciłem "Po wielkim skoku", jeszcze w wydaniu NOW-ej, i Rocznik Statystyczny. Pomyślałem, że mogą się przydać w pracy i przy jakiejś pogadance dla strajkujących. Z rodziną pożegnałem się jak przed każdą podróżą. Halinie powiedziałem tylko, że wrócimy w chwale albo zasiedlimy na lata państwowe mamry, jeśli nie gorzej. Wsiadłem do taksówki. Ubecka mandarynka ruszyła za nami. A jednak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego