Typ tekstu: Książka
Autor: Wiedemann Adam
Tytuł: Sęk Pies Brew
Rok: 1998
w teraźniejszości. Jego śmierć miała więc w sobie jakąś przykrą nieistotność, nie tyle cokolwiek zmieniała, ile utwierdzała stan rzeczy, mający już pozory pewnej trwałości. Jednocześnie zaś utwierdzając obarczała go jakimś niepotrzebnym dramatyzmem; świadomość, że ktoś, kogo znałem, i to całkiem nieźle, znajduje się obecnie między umarłymi, wywoływała we mnie rodzaj ekscytacji, pojawiającej się zresztą zazwyczaj w momentach, kiedy z całą pewnością możemy użyć słówka nigdy.

Chyba wciąż nie potrafię traktować śmierci (powiedzmy: cudzej śmierci) poważnie. W dzieciństwie, kiedy zdechł mi chomik, puszczałem płytę z Marszem żałobnym Beethovena i czekałem nadejścia tych wzniosłych uczuć, aż w końcu uświadomiłem sobie nieszczerość całej tej
w teraźniejszości. Jego śmierć miała więc w sobie jakąś przykrą nieistotność, nie tyle cokolwiek zmieniała, ile utwierdzała stan rzeczy, mający już pozory pewnej trwałości. Jednocześnie zaś utwierdzając obarczała go jakimś niepotrzebnym dramatyzmem; świadomość, że ktoś, kogo znałem, i to całkiem nieźle, znajduje się obecnie między umarłymi, wywoływała we mnie rodzaj ekscytacji, pojawiającej się zresztą zazwyczaj w momentach, kiedy z całą pewnością możemy użyć słówka &lt;hi rend="italic"&gt;nigdy&lt;/&gt;.<br><br>Chyba wciąż nie potrafię traktować śmierci (powiedzmy: cudzej śmierci) poważnie. W dzieciństwie, kiedy zdechł mi chomik, puszczałem płytę z &lt;name type="tit"&gt;Marszem żałobnym&lt;/&gt; Beethovena i czekałem nadejścia tych wzniosłych uczuć, aż w końcu uświadomiłem sobie nieszczerość całej tej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego