Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
dziedziców, dalibóg, nie można!... Teraz człowiek na żandarmskim chlebie emerytury się dosługuje, to wiem, co i jak trzeba!... I powiadam, że i asan głupstwo zrobił swojego nie patrząc, a w jakieś tam krzywdy chłopskie się wdając!... I ot, bieda z tego!
W tej chwili zjawiły się na stole dymiące talerze fajansowe i smakowita woń wędzonki połechtała czułe nozdrza pana Miranowskiego.
Kazimierz rzucił się do mięsiwa i sycił głód prędko, łakomie. Żandarm czynił to samo powoli i z namaszczeniem.
Pili jeszcze ciemne, słodkie piwo i po pół godzinie wyszli z gospody, rozgrzani i ociężali.
- Prawdziwie, żal mi asana! - rozrzewnił się pan Miranowski
dziedziców, dalibóg, nie można!... Teraz człowiek na żandarmskim chlebie emerytury się dosługuje, to wiem, co i jak trzeba!... I powiadam, że i asan głupstwo zrobił swojego nie patrząc, a w jakieś tam krzywdy chłopskie się wdając!... I ot, bieda z tego!<br>W tej chwili zjawiły się na stole dymiące talerze fajansowe i smakowita woń wędzonki połechtała czułe nozdrza pana Miranowskiego.<br>Kazimierz rzucił się do mięsiwa i sycił głód prędko, łakomie. Żandarm czynił to samo powoli i z namaszczeniem.<br>Pili jeszcze ciemne, słodkie piwo i po pół godzinie wyszli z gospody, rozgrzani i ociężali.<br>- Prawdziwie, żal mi asana! - rozrzewnił się pan Miranowski
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego