czasu do<br>czasu, odwracając głowę od fisharmonii, odpytywała mnie, jakby tymi<br>pytaniami chciała mnie utrzymać w miejscu, które mi wyznaczyła:<br> - I co, podoba ci się? Dzisiaj mi lepiej idzie, prawda?<br> Potakiwałem, że, o tak, podoba mi się i znacznie lepiej jej dzisiaj<br>idzie, choć cały czas chłonąłem ją siedzącą przy fisharmonii, nie jej<br>grę. Ta gra gdzieś daleko poza mną rozbrzmiewała i ledwo pojedynczymi,<br>przytłumionymi dźwiękami docierała do mnie.<br> I może z wdzięczności, że wciąż stoję w tym miejscu, które mi<br>wyznaczyła, odwracała od czasu do czasu ku mnie głowę, uśmiechając się<br>swoimi wielkimi oczyma i rzucając w tych uśmiechach tyleż