Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
przenikliwie na córkę.
- Już, już. Za chwilę.
- Szybciej! - syknęła Iw, której wydawało się, że matka porusza się zbyt wolno. - Doktor powiedział, że mogę przyjść zaraz.
- Zaraz tam będziemy... Przecież wiesz, że ubieram się szybko.
Niemal biegły do przedpokoju. Julia zdjęła z wieszaka swoje ciemnobrązowe, nieco nadgryzione przez mole futerko z fok, owinęła szyję jedwabną apaszką i po chwili była gotowa.
- Już - powiedziała. - Możemy iść.
Zjechały windą, wybiegły na ulicę. W pobliżu na postoju zawsze czekały taksówki... Szofer wyskoczył i otworzył przed nimi drzwi...
Jechali przez jasno oświetlone, błyszczące w deszczu ulice. Szofer włączył wycieraczki. Milczały. Julia położyła dłoń na kolanie Iw
przenikliwie na córkę.<br>- Już, już. Za chwilę.<br>- Szybciej! - syknęła Iw, której wydawało się, że matka porusza się zbyt wolno. - Doktor powiedział, że mogę przyjść zaraz.<br>- Zaraz tam będziemy... Przecież wiesz, że ubieram się szybko.<br>Niemal biegły do przedpokoju. Julia zdjęła z wieszaka swoje ciemnobrązowe, nieco nadgryzione przez mole futerko z fok, owinęła szyję jedwabną apaszką i po chwili była gotowa.<br>- Już - powiedziała. - Możemy iść.<br>Zjechały windą, wybiegły na ulicę. W pobliżu na postoju zawsze czekały taksówki... Szofer wyskoczył i otworzył przed nimi drzwi...<br>Jechali przez jasno oświetlone, błyszczące w deszczu ulice. Szofer włączył wycieraczki. Milczały. Julia położyła dłoń na kolanie Iw
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego