Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
kościoła w niedzielę, kiedy dziedzic zabrał akurat cugowe konie. Małą Surmównę także Gwieździk przywiózł z Grodziska. Był to człowiek około czterdziestoletni z całą furą dzieci, a więc z liczną "posyłką". Z tej racji powodziło mu się w Maleniu lepiej niż innym fornalom. Odznaczał się również szczególną dbałością o konie. Jego "fornalka", czyli cztery gniade, były doskonale zebrane, zawsze lśniące od szczotki i zgrzebła, karmione rzetelnie.
- Panowie go chwalą, a ja co swoje wiem, to wiem - mruknął Mielczarek. - Ale ja bym miał do paniusi prośbę.

- Słucham, nie wiem, co mogłabym zrobić.
- Nic wielkiego. Mały mi słabuje. W inszych dworach jak jest dziedziczka
kościoła w niedzielę, kiedy dziedzic zabrał akurat cugowe konie. Małą Surmównę także Gwieździk przywiózł z Grodziska. Był to człowiek około czterdziestoletni z całą furą dzieci, a więc z liczną "posyłką". Z tej racji powodziło mu się w Maleniu lepiej niż innym fornalom. Odznaczał się również szczególną dbałością o konie. Jego "fornalka", czyli cztery gniade, były doskonale zebrane, zawsze lśniące od szczotki i zgrzebła, karmione rzetelnie.<br> - Panowie go chwalą, a ja co swoje wiem, to wiem - mruknął Mielczarek. - Ale ja bym miał do paniusi prośbę.<br><br> - Słucham, nie wiem, co mogłabym zrobić.<br> - Nic wielkiego. Mały mi słabuje. W inszych dworach jak jest dziedziczka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego